Tytuł wydaje się jasny, prawda? No dobra, wiem że jest to pytanie, ale dalej wiemy wszyscy o co kaman. Łatwo jest osądzać, oceniać i siać te wytworzone dawno temu stereotypy dalej i dalej. Bo w końcu każdy, kto emigruje, każdy kto wyjeżdża ze swojego kraju za pracą, chlebem czy miłością, musi ugryźć się w język i znieść wiele upokorzeń. Każdy emigrant musi znieść mnóstwo upokorzeń związanych z językiem, z pracą, z życiem i konkretyzując, jego nauką od podstaw. I tak, wiem, że nie jest prosto i z górki. No przynajmniej nie każdemu. Ba, powiedziałabym nawet, patrząc na swoje doświadczenia, że bywa niesamowicie trudno.
Wiesz dlaczego o tym piszę? Bo chcę Ci pokazać, że nieważne jest skąd się pochodzi.
I nie ważne jest ile się ma lat na karku.
Wystarczy rzeczywiście chcieć.
Bo od chcenia wszystko się zaczyna.
Pewnie zauważyłeś, że zniknęłam z bloga czy facebooka na kilka dobrych tygodni. Zniknęłam na własne życzenie, ale nie dlatego że chciałam, ale dlatego, że wymagała tego ode mnie sytuacja. Sytuacja, którą sama stworzyłam i pozwoliłam jej się rozwinąć. Pisałam już na fejsie, i powtórzę, bo nie każdy mój czytelnik śledzi mnie i tam: będę zdecydowanie rzadziej na blogu i youtube. Będę rzadziej, bo niestety moja doba ma tylko 24h, a oprócz pracy o której zaraz powiem nieco więcej, i rodziny, z którą chcę spędzać swój wolny czas, mam jeszcze sporo obowiązków domowych oraz treningi, których nie chcę odpuszczać po raz milionowy. I tak, w ten właśnie sposób inne elementy mojego fajnego życia spadają chwilowo na dalszy plan, co nie znaczy, że znikają całkowicie. Oczywiście będę dalej, przyjdę z radą, dobrym słowem, pomysłem i pomocą, ale… no właśnie. Rzadziej. Liczę na Twoje zrozumienie, ale jeśli odejdziesz, zrozumiem.
Nie wiem, czy czytałeś, jak zaczęła się moja wyboista droga w Niemczech, ale masz szansę to nadrobić. Jednak nigdy nie myślałam, że moje życie potoczy się właśnie w ten sposób, i właśnie w tym kierunku, na którym jestem obecnie, przyjdzie mi się rozwijać.
Nieważne w którym miejscu swojej drogi jesteś – wiedz, że wszystko jest możliwe i to ja jestem najlepszym tego przykładem. Przyjechałam tu jako emigrant bez języka, bez „niemieckiego” doświadczenia. Przyjechałam z małą nadzieją, że może kiedyś coś się zmieni, że może będzie lepiej, że oprócz pojedynczych zleceń, które prowadzę w dalszym ciągu jako projektant/grafik-ilustrator będę robić w życiu poza ojczyzną coś, co będzie sprawiać mi radość, a nie tylko będzie obowiązkiem, który trzeba „odbębnić”. I udało się. Mam swoje hobby, dzięki któremu mogę dorabiać i być stale w „branży”, a dodatkowo spełniać się w pracy etatowej. Jako emigranci często, właśnie przez dziwne streotypy, czujemy się gorzej niż inni, czujemy niepewność i może nawet wstyd. Bo nie mamy odpowiedniego akcentu, bo nie rozmawiamy biegle, bo przyjechaliśmy tutaj z różnych względów. I to jest nasze błędne myślenie. Jesteśmy tacy sami jak inni! To, że pochodzimy z innego kraju wcale nie jest dla nas (a przynajmniej nie powinno być!) uwłaczające. Każdy, niezależnie od kraju pochodzenia ma tutaj takie same szanse. Choć początkowo było mi ciężko w to uwierzyć, po dorastaniu w kraju gdzie plecy robią plecy, okazało się to całkowicie bezsensownym tłumaczeniem siebie i swojego zdystansowania.
To wszystko jest prostsze niż się wydaje: Sam decydujesz o swoim życiu i jesteś odpowiedzialny za swoje decyzje. Ja dzięki swoim decyzjom i dzięki temu, że odważyłam się je podjąć, dziś mam mniej czasu na pisanie i nagrywanie. Bo nowe stanowisko, bo nowe środowisko i odpowiedzialność dały mi nowe szanse na niemieckim rynku. Udało mi się to bez studiów na niemieckiej uczelni i pleców, których po prostu tu nie posiadam, a z samozaparciem i poszukiwaniem swojego miejsca.
Znalazłam je. Zaskoczenie już minęło, niedowierzanie też już za mną, że to na mnie się zdecydowali. Mam możliwość wpływać na ważne decyzje w firmie, podróżować służbowo w różne części Europy, a mój akcent czy pochodzenie w ogóle nie są tu przeszkodą.
Jestem dumna z siebie i swojego samozaparcia. Bo gdybym nie chciała czegoś więcej, gdybym nie chciała iść dalej, gdybym nie odważyła się wysłać swojej aplikacji, dalej tkwiłabym w martwym punkcie, zastanawiając się, co daje nam emigracja.
Emigrant nie znaczy gorszy. Emigrant ma wiele możliwości, czasem trzeba się tylko nauczyć je zauważać i wykorzystywać. Każdy z nas ma takie samo prawo do robienia swojej kariery, pięcia się po drabinie i życia tak jak chce. Czasem warto odrzucić stereotypy i popatrzeć wkoło siebie. I każdemu życzę takiego właśnie spojrzenia. Bo oprócz tego, że jesteśmy różni, jesteśmy też tacy sami i mamy takie same możliwości.
Chciej. To pierwszy krok do możliwości.
I wiesz… jeśli też tkwisz właśnie w martwym punkcie, to życzę Ci powodzenia! Takiego, które przyniesie Ci właśnie to, czego aktualnie chcesz :)
1 Comment
jedz z apetytem
14 czerwca, 2016 at 11:49 AMJa pracuje w Niemczech juz dobrych kilka lat i nigdy nie czulam sie jak pracownik drugiej kategorii. Moze to dlatego, ze mam dosc silny charakter i srogie spojrzenie. Nie czuje sie jako czlowiek drugiej kategorii i to najprawdopodobniej dlatego tak mnei sie nie traktuje. Wrecz przeciwnie…. w kazdej pracy raczej przoduje ;)) Pozdrawiam Cie cieplo z deszczowego Monachium.