Ekologia to dzisiaj bardzo modne słowo. Nie tylko w Polsce, w Niemczech również. Słowo klucz, otwierające nam, wedle mniemania, wiele drzwi. Jednak czy napewno? Czy to nie jest tak, że zamiast myśleć wykonawczo o tym, co jako jednostka możemy zrobić i w jaki sposób faktycznie żyć bardziej ekologicznie na codzień, my wolimy wisieć w jakiejś bliżej nieokreślonej przestrzeni wierząc, że kupowanie wszystkiego eko doprowadzi do samoodrodzenia się planety?
O tym jest dzisiejszy post. O podejściu do życia w sposób ekologiczny. Szybko, łatwo i przyjemnie. Bo nie zapominajmy, że dzisiaj lubienie słowa eko niestety nie wystarczy.
Tak naprawdę ekologia, lub też ekologiczne podejście do życia wcale nie są trudne. Być może w początkowej fazie niektóre z elementów będą wydawać się śmieszne, prozaiczne albo właśnie niezwykle trudne. Wszyscy jednak wiemy, że nawyki, nieważne jakie, najlepiej jest budować stopniowo. No i nie ma co się oszukiwać: gdy każdy z 8 miliardów ludzi poczyni choć odrobinę dobra w tym kierunku, możliwe, że ta nasza Matka Ziemia tak prędko nas stąd nie wyrzuci :)
Jak więc żyć bardziej ekologicznie na codzień? Jak radzą sobie z tym Niemcy? O czym powinieneś wiedzieć przyjeżdżając do Niemiec?
Jak sprawić, by ekologia weszła na dobre w naszą codzienność?
. Oszczędzaj wodę .
– zarówno w kuchni, jak i w łazience, a nawet w ogrodzie. Używaj zmywarki, lub ograniczaj siłę ciśnienia w kranie podczas normalnego mycia, płucz owoce i warzywa w misce, a nie pod bierzącą wodą, korzystaj chętniej z prysznica, a nie z kąpieli w wannie, jeśli nie masz – zainstaluj dwudzielną spłuczkę w w.c., włączaj skrócone programy w pralce, pij wodę z kranu (jeśli możesz), a jeśli masz to cudowne szczęście i masz ogródek, koniecznie zbieraj deszczówkę!
Niemcy, przynajmniej ci, z którymi mam kontakt, posiadają zmywarki (bo ekologia, jak to usłyszeli w telewizji) i żyją nimi w takim stopniu, że nie potrafią samodzielnie umyć kubka pod kranem…
Chętnie także piją wodę z kranu. Niekoniecznie jednak rozumieją rolę deszczówki, kwestie jej zbierania i różnicę między wodą słoną a słodką (no bo przecież oceany są wielkie na Ziemi, wody starczy jeszcze na wiele, wiele lat!).
O ile trzymanie się większości z wymienionych rzeczy nie jest dla mnie problemem, to osobiście wody z kranu nie piję przez problemy z nerkami, i niestety mam póki co obiekcje co do butelek z różnymi filtrami. Chyba jeszcze im nie zaufałam. Nie zbieram też deszczówki, bo niestety jeszcze nie mogę. Ale…no właśnie – jeszcze!
. Oszczędzaj prąd .
– wymień żarówki na ledowe, wyłączaj światło w pomieszczeniach w których nie przebywasz, wyłączaj także ładowarki i wtyczki od sprzętów, których nie używasz (mikser, blender, telewizor, ładowarki od komputerów czy telefonów) – im więcej, tym lepiej – także dla kieszeni!
Niemcy nie oszczędzają prądu. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Pomijając kwestię dostawców prądu, mimo wszystko ich rachunki za prąd są olbrzymie w porównaniu choćby z moimi (a przecież ja też mieszkam w Niemczech!). U Niemców światło świeci się praktycznie stale, nieważne czy w pomieszczeniu ktoś jest, czy nie. Analogiczna sytuacja ma się w kwestii ładowarek czy wtyczek w kontaktach. Niestety ale ilość zużytej energii w ciągu roku, dla mojej dwuosobowej rodziny jest o prawie połowę niższa, niż skala zużycia przez dwuosobową niemiecką rodzinę. Dacie wiarę?? Od lat dostajemy zestawienia roczne wraz z telefonem od dostawcy, by zapytać, czy to się zgadza, bo rozliczenie jest niezwykle niskie w porównaniu do innych.
. Ogranicz plastikowe opakowania .
– nie kupuj plastików, worków i innego badziewia. Wybieraj produkty niezapakowane, na szczęście dzisiaj jest ich wszędzie mnóstwo, nieważne czy wybierzesz się do marketu czy na targ. Jeśli kupujesz coś co zawsze jest w opakowaniu, i to opakowanie jest plastikowe, sprawdź czy nie ma alternatywy np.w papierze, kartonie, zamiast plastiku. Ja w ten sposób znalazłam kilka tanszych zamienników. Na zakupy w miarę możliwości chodź ze swoimi torbami, workami – u nas w marketach możesz także produkty na wagę spakować do papierowych toreb, zamiast plastikowych jednorazówek.
Tutaj akurat widać, że Niemcy bardzo lubią kupować bez plastiku, o ile produkt jest dostępny bez niego. W większości przypadków ludzie w sklepach już nie korzystają z plastikowych jednorazówek (zresztą u nas w sklepach są dostępne papierowe torby zamiast plastiku!), nieważne w jakim są wieku. To lubię!
Sama korzystam ze swoich worków oraz papierowych toreb, a na zakupy wybieram się ze swoją skrzynią, do której to je wkładam i wypakowuję po powrocie do domu. Na szczęście coraz więcej produktów suchych, takich jak makarony, kasze itp.można u nas dostać także w kartonach, a nie jak kiedyś, tylko w plastikowych torbach. Nareszcie!
. Kupuj ekologicznie i lokalnie .
– dzisiaj lokalny wybór dostawców jest ogromny i… w pełni wystarczający. Nie trzeba co chwilę kupować sprowadzanych produktów, a decydować się na nie od czasu do czasu w formie „egzotyki”. Jakby nie było, ekologia związana jest także z ograniczeniem przemieszczania się.
Niemcy bardzo lubią lokalne produkty i w sumie wcale mnie to nie dziwi. Osobiście wolę kupić od miejscowego rolnika, mimo, że truskawki być może nie będą tak olbrzymie jak te sprowadzone, ale mam jakąś tam jego gwarancję o sposobie prowadzenia tego tutejszego rolnictwa, tego co im wolno, a czego nie…
Jeśli jednak już kupujesz, zastanów się czego Ci naprawdę potrzeba. Nie ma sensu zakopywać się rzeczami czy przedmiotami, które nic do Twojego życia nie wnoszą. Kupuj ekologicznie ale z głową. Rób listy, zastanawiaj się 3x czy aby napewno potrzebujesz nowych spodni i butów…
. Patrz na certyfikaty .
– nie tylko żywność może być eko. Ekologia jest wszędzie, nieważne czy kupujemy książkę, pudełko na prezent, czy koszulkę. Wszędzie można znaleźć produkty, które stworzone są w sposób ekologiczny, według ściśle określonych zasad. Nie zawsze także ekologia związana jest z większym wydatkiem, wbrew temu, co myśli wielu ludzi.
Niemcy lubią wszystko na czym pisze eko. U nich sprzedaje się sam wyraz. Jeśli będziesz eko, to i Ciebie kupią.
. Sprzątaj z głową .
– tutaj także można poczynić ogromny krok w stronę ekologii. Wystarczy chemiczne środki czystości zamienić na te bardziej ekologiczne, lub zacząć wykorzystywać tak zwane naturalne metody sprzątania, z przepisów naszych babć i pra-ciotek. Sprzątanie za pomocą octu, cytryny czy sody oczyszczonej ma bowiem po dziś dzień wielu zwolenników i w sumie niczym się nie różni od sprzątania chemią gospodarczą, która jedynie już w momencie produkcji zużywa niepotrzebnie ziemskie zasoby.
Niemcy zamiast lubić się jednak z naturalnymi środkami czystości, lubią się ze sprzątaczkami. Nie wiem czemu, ale grono moich znajomych woli zatrudnić sprzątaczkę, zamiast posprzątać samemu. Z ekologią ma to niewiele wspólnego. Podnosi za to ego. Bo fajnie to przecież, jak ktoś nam w domu posprząta…
. Segreguj śmieci .
– z tego co wiem, miało to stać się w Polsce obowiązkiem, tak jak jest obowiązkowe w Niemczech. Prawda jest taka, że segregacja jest potrzebna, jednak nie każdy się do niej stosuje.
Do dzisiaj spotykam ludzi (w Niemczech), którzy zamiast segregować wrzucają wszystko co mają do czarnego kosza (Restmüll – resztki i odpady nie klasyfikowane do innych koszy), za który płacą. Szkoda tylko, że wywóz żółtych worków (Gelbesäck – plastik, puszki) czy odpadków bio jest bezpłatny…
Wyrzucanie odpadków BIO w zależności od regionu wygląda odrobinę inaczej. W niektórych częściach Niemiec trzeba mieć specjalne worki BIO i tylko w nich odpadki są zabierane (Willkommen in Baden-Württemberg!), w innych wystarczy jakikolwiek worek przeznaczony dla odpadków BIO (byle by był biodegradowalny), a w jeszcze innych bio należy wrzucać bez worków do wielkiego zbiorowego pojemnika, który opróżnia raz w tygodniu bio-śmieciarka. Co kraj (a w sumie to miasto) to obyczaj ;)
. Kupuj z drugiej ręki i sprzedawaj dalej .
– w ten sposób dajemy rzeczom, książkom czy ubraniom drugie życie. Fajna sprawa!
Niemcy też to lubią. Szczególnie, gdy oddajesz coś za darmo. Jak nie za darmo, to daj za darmo, bo nie wezmę ;)
. Zacznij się więcej ruszać .
-a konkretniej… poza swoim autem. Jeśli tylko masz możliwość, używaj roweru, hulajnogi elektrycznej, rolek… albo po prostu idź do pracy na nogach. Ruch da Ci więcej dobrego niż myślisz, a i praca za biurkiem nie będzie już taka męcząca, gdy poruszasz się trochę we dwie strony. Jeśli nie masz jednak takiej możliwości, rozważ przesiadkę na komunikację miejską. Być może stwierdzisz, że auto nie jest Ci już więcej potrzebne?
Niestety w dalszym ciągu, mimo uwielbienia do rowerów, Niemcy przemieszczają się w dużej mierze w autach. Korki na ulicach są nie do zniesienia i osobiście cieszę się, że mieszkam tak blisko pracy i nie muszę przez cały rok używać auta. Sama to przyjemność jeździć na rowerze czy hulajnodze i produkować witaminę D.
A może sam kierujesz się jakimiś super eko zasadami, którymi warto dzielić się z innymi? Podziel się, podziel!
Matka Ziemia będzie Ci wdzięczna!
No Comments