Lubisz luksus? Jedź do Baden-Baden. Albo Baden. Baden in Baden. Ale że co? Otóż do 1931 roku miasto nazywało się po prostu Baden. Wiecie… Baden i już. Ale używając określenia Baden w kontekście ulokowania na mapie, najczęściej używano określenia Baden in Baden (czyli Baden w Badenii – Baden-Württemberg). I jakoś tak, od słowa do słowa, pocztą pantoflową, a potem już także formalną, stało się Baden-Baden.
Dlaczego ja o tym luksusie? Bo go lubię. Zresztą, kto nie lubi. Luksus jest fajny, jest niedostępny i działa jak jakieś nieopisane uczucie szczęścia. Dopóki nie poczujemy oczywiście, że szczęścia nie daje. Na szczęście mi do tego punktu jeszcze trochę brakuje, więc dalej stoję twardo przy określeniu „lubię luksus”.
Nie wiem jak Wam, ale mnie miasto kojarzy się z latami 50′ ubiegłego wieku, z oldschool’owymi autami, zadbanymi starszymi Paniami na bogatych wakacjach, z perłami i z… przedwojenną Francją. I takie wyobrażenie miałam, gdy się do Baden-Baden wybierałam po raz pierwszy. I fakt, ilość turystów w wieku 50+, zdecydowanie mnie zaszokowała, choć w sumie powinnam się jej spodziewać – w końcu to najbardziej znane miejsce uzdrowiskowe w całych Niemczech. Ale co to oznacza? A no oznaczają to spore ilości źródeł solankowych (podobno wykorzystywanych już w czasach rzymskich, o czym przekonywać nas mają łaźnie budowane w tym miejscu jeszcze przez ludzi Cezara), to niezwykle malowniczy rejon w zalesionym masywie górskim – Schwarzwald. Poza tym Baden-Baden to cudnie zauważalne francuskie wpływy architektoniczne, czyli to, co kocham najbardziej. To rzeka Oos, której brzeg zbudowany z domów wprost zachwyca. Trochę jak Paryż, trochę jak Amsterdam, a jednak dalej Niemcy.
Turyści dopisują i nie ma możliwości w to wątpić. To jedno z niewielu miejsc, gdzie turystyka kwitnie cały czas. Spotkać tu można ludzi zewsząd, nie dziwią Japończycy z 5 aparatami na szyi, nie dziwią ludzie dojrzali wiekowo. Dziwią ludzie młodzi, bo jest ich niewielu. Taką dziwną łatkę miasto sobie przyszyło, albo ktoś jemu przyszył. Baden-Baden kojarzy się z uzdrowiskiem dla ludzi dojrzałych. No bo, co tam robić za młodu ;)?
Uliczki budujące „centrum” z bogatymi sklepami, i wystawami, od których język wypada przed stopy, przywodzą na myśl Mediolan, i aż chce się do tych sklepów wejść i zaopatrzyć w „pamiątki” z wyjazdu. No…. taka Prada Saffiano byłaby niezłą pamiątką wartą 2000 € ;) Knajpki zapraszają do siebie, brakuje odstraszającej obskurności, a wszystko, naprawdę wszystko, dopracowane jest na ostatni guzik. I palmy, palmy wszędzie! Co prawda jedynie w doniczkach, no ale! Do tego bogate, pięciogwiazdkowe hotele na każdym rogu, eleganccy turyści (wiecie, jak szukacie bogatego męża… ;)) i piękna pogoda, czegóż chcieć więcej ;)?
„W Baden-Baden na przyjezdnych czeka cała masa rozrywek w najlepszym stylu belle epoque – wspaniały zespół parkowo ogrodowy, najpiękniejsze kasyno świata, imponujący gmach opery i filharmonii oraz niezliczona ilość kawiarenek, restauracji, luksusowych butików i uroczych sklepików. Do Baden-Baden przybywają turyści spragnieni relaksu, a także sławy z pierwszych stron gazet, które pragną się pokazać w prestiżowym uzdrowisku. Baden-Baden to jedno z tych miejsc w Europie, gdzie wypada bywać.”
Jeśli nie zależy Wam na imprezach rodem ze stolic europejskich, chcielibyście odpocząć od zgiełku, a jednocześnie nie odizolowywać się całkowicie od kwintesencji miasta, jedźcie do Baden-Baden! Jest piękne, klimatyczne, ma swój niepowtarzalny charakter, i co najważniejsze, jest na wyciągnięcie ręki ;)
.Co warto w nim zwiedzić?.
Najważniejszym punktem zaczepienia powinien być Dom Zdrojowy (Kurhaus). Wraz ze słynnym i eleganckim kasynem (tym najpiękniejszym na świecie) stanowi on kulturalne i architektoniczne centrum Baden-Baden. Będąc w mieście warto także zobaczyć w pełni odrestaurowane Ruiny Rzymskich Łaźni, „zahaczyć” o późnogotycką Kolegiatę (Stiftskirche), Klasztor Lichtenthal, przypominające świątynię rzymską Termy Caracalla, stary Zamek (Hohenbaden), oraz znajdujący się przy parku Lichtentaler Allee dom sławnego kompozytora Johannesa Brahmsa.
I wiecie… to tutejsze jedzenie jakies takie pyszne bardziej…. sama nie wiem ;)
Nie żałuję wycieczki i tego, że byłam w Baden-Baden. Mało tego – wiem, że jeszcze tam wrócę, bo klimat tego miejsca za bardzo mnie wciągnął.
Spodobała Wam się wizja wycieczki do Baden-Baden? A może już byliście? Jakie jest Wasze spojrzenie na to miasto?
2 komentarze
SzczęścioManiaczka
5 lipca, 2014 at 7:38 PMNigdy wcześniej nie słyszałam o tym uzdrowisku, ale po opisie skojarzyło mi się z takim naszym Ciechocinkiem tylko trochę ulepszonym :)
Aleksandra
5 lipca, 2014 at 8:05 PMNigdy nie byłam w Ciechocinku, więc nawet nie wiem jak wygląda :) Ale myślę, że Baden-Baden uchodzi za kurort uzdrowiskowy na bardzo wysokim poziomie, i jak pisałam wyżej, także biorąc pod uwagę pojęcie luksusu. Tak czy inaczej, jak tylko będziesz mieć okazję je odwiedzić – nie wahaj się! :)