Jak dziś jest na świecie, każdy widzi. Każdy z nas zna temat poszukiwania pracy, wielu z nas zna smaki emigracji. Nie każdy ma możliwość pracować dziś w tym, co lubi, co sprawia mu przyjemność, co jest jego hobby. Często emigracja równa się zmianie zawodu, przekwalifikowaniu, bo nie da się wejść w swoją branżę w innym kraju. Wtedy też pojawia się w głowie temat distance e-learning, jako jednej z alternatyw na zmianę życia.
Wiem doskonale jak to jest uwielbiać swoją pracę, wiązać ją z pasją, i mogę śmiało powiedzieć, że długo, przy początkach emigracji zazdrościłam każdemu, kto posiadał tu takie szczęście. Każdemu, kto pracował w swoim zawodzie. Przez pryzmat czasu mogę śmiało stwierdzić, że znalezienie pracy w zawodzie w Polsce jest, a raczej było, niezwykle proste.
Tutaj niestety sprawa wygląda odrobinę inaczej i osiągnięcie złotego środka nie było takie proste jak mogłoby się wydawać.
Czas początków emigracji do Niemiec długo rzutował na moim ja. Długo nie potrafiłam przywyknąć, że architekt musi pracować przy jakiejś-tam pracy, bo wydawało mi się, że przecież kwalifikacje i tak powinny zrobić swoje. Oj, głupia byłam jak but. Długo się z tym nie godziłam, co dalej rzutowało na ambicję, samopoczucie, poglądy i inne smaki życia, jakie odczułam na początku w Niemczech.
Jednak przez cztery lata bardzo wiele się zmieniło, sama zainteresowałam się distance e-learning i dzisiaj wiem, że marzenia należy spełniać. Niezależnie od tego na której półkuli i pod jakim niebem mieszkamy, mamy prawo (o ile oczywiście pozwala nam na to język, który zaraz po kwalifikacjach, o ile nie przed nimi, jest najważniejszym sprawdzianem przed pracą w swoim zawodzie) pracować tak,jak chcemy.
Po co w ogóle iść na studia?
Chyba po to by móc uzupełnić wiedzę z dziedziny, która naprawdę nas interesuje, by móc powiedzieć kocham to co robię, by móc jeszcze bardziej się rozwinąć :) Nie po to by 'iść na studia’ czy 'bo na studia trzeba’! Wcale nie trzeba, nikt nikogo nie zmusza, nawet rynek pracy dziś niekoniecznie. Znam wielu ludzi, bez studiów, którzy są bardziej wartościowi, niż co po niektórzy po studiach. Nie zawsze przekłada się to na pracę i pieniążki ale i tutaj są wyjątki! Zresztą, nie oszukujmy się, jeśli nie mamy dziś fachu w ręku, bądź też dyplomu technicznej uczelni, pracy trzeba troszkę poszukać. Co jeśli tracimy siły i chęci do szukania? Może czas pomyśleć o zmianie branży… Tylko jak piąć się po szczeblach swojej drabiny, jeśli nie ma na niej szczebelków uwarunkowanych zasobnością portfela… ?!
Sama o tym myślałam, stąd wiem, że czasem się to opłaca i jest to możliwe. Distance e-learning, bo o nim mowa, pozwala nam dziś uzupełniać wiedzę, w zupełnie innych dziedzinach, robić dodatkowe kursy, czy też studia podyplomowe, często nie zjawiając się w ogóle w budynku, w którym jest organizowany. Nie przeczę, prym wiodą uczelnie i szkoły anglojęzyczne, w których możemy wybierać naprawde z ogroma tytułów, czasem za niewielkie pieniądze, czasem za free. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę odpowiednią frazę i voila [włalaa]…
A co ze znajomością języka obcego?
Do takich kursów często, choć nie zawsze, potrzebne będzie zaświadczenie o ukończonym egzaminie z angielskiego (TOEFL, TOEIC, CAE, CPE), bądź 2-letnia udokumentowana nauka w tym języku (uczelnia anglojęzyczna, bądź filiologia), czasem wystarczy zaświadczenie z ERASMUSa.
Co jeśli nie znamy języka angielskiego? Uczymy się go i zdajemy egzamin! Dla siebie i swojego CV :) Nie ma co się oszukiwać, angielski dzisiaj to 'must have’ i będę tym zanudzać w nieskończoność.
W zasadzie nie ma oferty pracy, w której nie przewinie się informacja o tym, że należy go znać (niekoniecznie będzie stosowany w pracy ale trzeba znać bo to takie TRENDY). Ale za trendy powinno iść coś jeszcze – faktyczne umiejętności. Nie tylko tych, którzy aplikują, ale także tych, co sprawdzają. Uważam, że osoby sprawdzające takową znajomość, powinny być dość mocne z języka, który „testują”, a niestety nie raz zdarzyło mi się, że w zasadzie zagadałam rekruterki (choć CAE jeszcze troche przede mną), co pewnie także rzutowało na (nie)zakwafilikowaniu mojej osoby dalej, w procesie rekrutacyjnym. Nie-stety sama pracowałam jako rekruter, mam koleżankę, która pracuje jako rekruter i na nie-szczęście wiem, jak to wygląda od kuchni. Nie jest zbyt różowo, a że baby bywają zawistne i zazdrosne (hej, wyglądam dobrze bo przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną, nie mierz mnie tak!), to sami możemy dopisać sobie resztę.
Nie wiem jaką wartość mają dla Ciebie inne języki, ale angielski znać trzeba. Choćby nie wiem co :) I nie pisz, że żeby się go nauczyć i zdać, trzeba iść do szkoły językowej! To tak samo jak ze studiami – nie, nie trzeba. Ale trzeba mieć motywację do tego, by samodzielnej nauki się podjąć. W innym przypadku tak – trzeba iść do szkoły.
Na polskich stronach kursów w systemie distance e-learning można znaleźć sporo, a część jest zupełnie bezpłatna. Internet światowy to już kopalnia pełna złota. Jest z czego wybrać, i zawsze troszkę zmienimy kierunek patrzenia wykwalifikowanego rekrutera. Co Ty na to? Odpowiada Ci taka forma?
Czy e-learning jest dla wszystich?
Niestety nie. I tu wracam do tego, co napisałam wyżej… Jeśli nie masz samozaparcia i chęci, by bez kogoś, kto będzie stał z batem nad Tobą, zmienić coś w swoim życiu, to zarówno kursy po polsku przez internet, czy też nauka angielskiego, samemu w domu, będzie dla Ciebie problemem. Ja po sobie wiem, że początki bywają ciężkie, ale zawsze lubiłam się uczyć, musiałam tylko po kilkuletniej przerwie po studiach, przypomnieć sobie jak to było siadać do książek ;)
Ale jestem zdecydowanie na tak! Lepiej mieć 5 różnych kursów i szukać pracy w wielu branżach, lub nie mieć żadnego, i czekać, aż oferta pracy w naszym ukochanym zawodzie spadnie nam pod nogi. Ale co, jeśli spadnie na głowę? Choć sama preferuję rozwój w dwóch, trzech kierunkach, wiem, że są tacy, którzy skaczą z kursu na kurs, nie mają studiów, 'napoczęli’ dziesięć różnych dziedzin, ale problemu z pracą nie mają żadnego. Więc chyba coś jest na rzeczy, prawda?
To jak, podzielisz się Twoim zdaniem na temat e-learningu? A może jakimś linkiem do ciekawych kursów? :)
Trochę przykładów ode mnie:
Język Polski: MG EDU ; NETakademia ; InterKURSY ; Polski Uniwersytet Wirtualny ; Akademia PARP
Język Angielski: Open University ; Univesity of London ; Coursera ; USDLA ; Univesity of Hawaii ; University of Florida ; AIU ; Stonebridge
Język Niemiecki: HDL ; SGD ; Euro-FH ; IHK
______________________________________________________________________________________________________
6 komentarzy
Malwina Palonek
4 listopada, 2014 at 7:40 PMAlessa zawsze chętnie czytam twoje wszystkie artykuliki.Ja mogę napisać na podstawie swojego doświadczenia,że jak bardzo ci zależy to warto realizować plany.Ja skończyłam w Polsce studia fizjoterapię.Niestety mogłam pomarzyć ,żeby dostać pracę. Przyjęłam się jako sprzątaczka do jednej firmy.Było naprawdę CIĘŻKO. Postanowiłam ,że spróbuję swoich sił w DE I pierwsza oferta pracy na jaką się natknęłam stała się moją pracą.Teraz mam już swoich pacjentów,uczę się cały czas i choć nie jest finansowo najlepiej,to wiem,że kiedyś wykorzystam swoją wiedzę w praktyce. Pozdrawiam i wszystkim życzę spełnienia marzeń.
Aleksandra eM.
5 listopada, 2014 at 8:42 AMBardzo dziękuję! I jak najbardziej się zgadzam – jak ktoś chce to potrafi, jak to mówią. Czasem ta droga nie jest łatwa, szybka i stabilna, ale nie znaczy to, że wszystko jest przegrane ;)
Iza z Love For France
4 listopada, 2014 at 7:53 PMZnasz platformę coursera? Dużo, dużo świetnych i bardzo fachowych kursów :)
Aleksandra eM.
5 listopada, 2014 at 8:40 AMZnam i czasem nawet korzystam ;) uwzględniłam ją także w małym spisie w notce :)
Kasia
4 listopada, 2014 at 7:59 PMMoze nie jezyki, ale baardzo fajne kursy: https://open.hpi.de/
Aleksandra eM.
5 listopada, 2014 at 3:05 PMSuper! :)