O tak. Zawsze o tym marzyłam. By spędzić święta w Niemczech. Święta Bożego Narodzenia w Niemczech. Nie, moment. Wróć. Nigdy nie myślałam, że przyjdzie mi spędzać Boże Narodzenie poza Polską. Ba! Że przyjdzie mi spędzać je gdzieś w Niemczech! Gdzieś tam w środku, mimo różnych przeciwności i często odmiennego zdania, jestem mocno związana z naszymi polskimi tradycjami obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia. Z karpiem, którego nie znoszę na czele, z pierogami, których wiecznie jest za mało, z prezentami, które leżą pod choinką, z wigilijną kolacją pełną ludzi, taką wiecie, niesamowicie pro-rodzinną i magiczną atmosferą, w której notabene wszycy się kłócą (choć chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego), a mimo to, siadają przy wspólnym stole i łamiąc się opłatkiem, składają sobie najlepsze życzenia.
Tak, lubię to. Z kciukiem do góry. Ale jakoś nie czuję tej atmosfery, którą tak mocno pamiętam sprzed wieków (:D). I nie dla tego, że nie chcę, nie nie! We dwie osoby, choćby magia chwili wylewała się za drzwi, na czyściutki i lśniący korytarz, ciężko jest, mimo wszystko, zrobić sobie dobrze. W tej kwestii, o której piszę. Nie w tej, o której Wy teraz myślicie :D Tak czy inaczej Święta Bożego Narodzenia za naszą zachodnią granicą wyglądają odrobinę inaczej, niż te, które znam z Polski. Jesteście ciekawi jak? Zapraszam Was do czytania.
To, że Niemcy są trochę inni, wie każdy, kto choć raz miał okazję tu być. Związane jest to z codziennością ale też ilością wyznań, jakie możemy tu zobaczyć, chociażby w liczbie miejsc świętych dla każdej z tych religii. Ale to nieistotne, bo święta Bożego Narodzenia to jedno z najważniejszych i najbardziej rodzinnych świąt w roku. Trochę wieje hipokryzją, gdy ktoś, kto jest zupełnie innego wyznania, uznaje coś takiego jak klimat świąt Bożego Narodzenia, nieprawdaż? Nooo… niekoniecznie. Sporo ludzi, których znam, uważa nasze bożonarodzeniowe tradycje ozdabiania, dekorowania i oświetlania, za jeden z bardziej magicznych momentów w roku. Dlaczego więc nie uczestniczyć w tym osobiście? Czy ozdabianie domu równa się religii, którą się wyznaje? Otóż to. A domy wyglądają przepięknie!
W Niemczech przygotowania do tego momentu zaczyna się jednak dużo wcześniej jak w Polsce, bo już na początku grudnia. Nikogo nie dziwi montowanie lampek świątecznych już pod koniec listopada, a początek grudnia to już zdecydowany, ostateczny termin. Nie powinno więc dziwić, że i mnie wzięło tak wcześnie na zmiany :)
Dekoruje się (pięknie zresztą!) mieszkania i domy, zarówno wewnątrz, jak i z zewnątrz, w oknach stawia papierowe figurki, klei niezliczoną ilość gwiazdek lub płatków śniegu do szyb, wiesza wieńce na drzwiach wejściowych i stawia dekoracje w korytarzach, ogrodach. Mieszkania aż toną w ilości różnorakich świątecznych dodatków, które zresztą sami Niemcy kupować uwielbiają :)
Wśród elementów dekorujących domy nie brakuje tu także adwentowych wianków (czy jak to się tam zwie), adwentowych talerzy i innych cztero-świeczkowych kompozycji, które są najważniejszą dekoracją domu. Najczęściej wykonuje się je z gałązek jodły lub świerku przystrojone w bardzo różny sposób, czterema świeczkami. Świeczniki te mają przypominać i przeszłości, pomagać przy refleksji. Ile tej refleksji faktycznie w codziennym życiu Niemców, nie mnie oceniać, ale fakt jest taki, że praktycznie większość ludzi mi znajomych, posiada adwentowy świecznik w domu. Gdy już przy adwencie jesteśmy, warto dodać, że kalendarze adwentowe (to te z jakąś słodką niespodzianką w środku) w domu to także jedna z tutejszych tradycji, z której zapewne najwięcej frajdy mają dzieci, ale z tego co wiem – nie tylko one :)
Choinka (Weihnachtsbaum) w niemieckich domach pojawia się coraz wcześniej, już nawet na kilka tygodni przed wigilią, co jeszcze 20 lat wcześniej byłoby nie do pomyślenia i zostałoby uznane za naruszenie tradycji. Nie wiem czy wiecie, ale zwyczaj i piękna tradycja ubierania i strojenia choinki wywodzi się właśnie stąd. Drzewko bożonarodzeniowe pojawiło sie na przełomie XV i XVI w. w Nadrenii. Świerk miał symbolizować drzewko życia, które stało sie dostępne dla ludzi w momencie narodzin Chrystusa. W większości niemieckich domów znajdziemy także drewniany żłobek – malutki model stajenki w jakiej urodził sie Chrystus.
Inną wspaniałą tradycją niemieckich świąt jest pieczenie nie tylko pierników (Lebkuchen), ale też imbirowych ciasteczek (Plätzchen), mających kształt ludzików oraz domków. Wiecie, że Niemcy to tacy tradycjonaliści, że nie potrafią zrozumieć, jak można jeść pierniki w innym momencie w roku :)? Ponadto Niemcy zajadają się najsłynniejszym ciastem bożonarodzeniowym, jakim jest tutaj strucla (Weihnachtsstollen). Jest to rodzaj ciasta drożdżowego z dużą ilością bakalii przede wszystkim rodzynek.
Artykuły spożywcze w dużej mierze pojawiają się, tak – możecie się śmiać, już na początku października, i są umiejętnie oddzielane od zniczy przeznaczonych na święto z pierwszego listopada. Tak, moi drodzy – Niemcy zaczynają najwyraźniej zapasy świąteczne zbierać już w październiku. Czy ma to sens, nie wiem, ale z pewnością jest inne. Witryny sklepowe zmienia się wraz z odejściem klimatu „wszystkich świętych”, dekoruje się miasta i ulice. I odrazu robi się piękniej! :)
Jest taka tradycją, którą uwielbiam, a są nią, odbywające się w wielu miastach niemieckich w czasie adwentu, kiermasze bożonarodzeniowe (Weihnachtsmärkte), które niosą cudowną, świąteczną atmosferę. Na kiermaszu takim można kupić ozdoby choinkowe, lampki, prezenty, słodycze, przyprawy, czyli wszystko co jest ładne i kojarzy sie ze świętami, posłuchać kolęd, a także (lub przede wszystkim, jak kto woli ;)) napić się grzanego wina z przyprawami korzennymi (Glühwein), którego zapach roznosi sie po całym kiermaszu, zjeść potrawy i ciasta bożonarodzeniowe, o których pisałam wyżej.
Faktyczne święta zaczynają się tutaj 25 a nie 24 grudnia. Jednakowoż, 24 grudnia związany jest z krótszym dniem pracy, i uroczystą kolacją, spędzaną w rodzinnym gronie. Dla gospodyń niemieckich 24 grudnia jest dniem jeszcze wypełnionym ostatnimi przygotowaniami do Świąt. Dlatego w Wigilię nie ma czasu na bardziej wyszukane potrawy. Do kolacji zasiada się wieczorem, po przyjściu z kościoła (nie znają tu pojęcia Pasterki). Życzenia składa sie bez dzielenia się opłatkiem. Nie ma miejsca przy stole dla niespodziewanego gościa, za to przy kolacji każdy pod talerzem znajduje jakiś pieniążek co zapewnić ma rodzinie dostatek przez cały rok. Na niemieckich stołach wigilijnych króluje jednak nie karp, a sałatka kartoflana, różnego rodzaju pieczona kiełbasa i potrawy z kapusty kiszonej, dzieci dostają prawdziwy świąteczny „przydział”, czyli talerz pełen od słodyczy i owoców.
Bleeee…. ale smacznie ;)
Pierwszego dnia świąt na stołach króluje pieczona gęś, czasem jakaś kaczka lub inna wykwintna dziczyzna.
Prezentów w bardziej tradycyjnych domach początkowo nie układało się tutaj pod choinką, a rozstawiało na stole i to właściwie one były pierwszym elementem wigilijnej kolacji (Heiligabend), która odbywa się 24 grudnia wieczorem. Teraz od wielu lat coraz częściej prezenty układa się pod choinką i są one punktem kulminacyjnym wieczoru, lub też, biorąc przykład z tradycji amerykańskich – otwiera się je z samego rana 25 grudnia, czyli w pierwszy dzień Świąt.
Tak…
Właśnie tak to wygląda tutaj. Wiecie… tak sobie teraz patrzę na mój dom, świecące lampki, pierniki wyskakujące z pojemnika i dostrzegam jedną brakującą rzecz. Gdzie jest biały puch?
7 komentarzy
Polka w Monachium
23 grudnia, 2014 at 8:53 PMWitaj Olu! Mieszkam w Niemczech już ponad 5 lat i kolejny raz będę tu spędzała Święta, jednak nigdy nie spotkałam się ze zwyczajem składania prezentów na stole… Zawsze mówiąc o Niemczech, jako o kraju, należy mieć na względzie lokalne zwyczaju – co kraj związkowy, to obyczaj :)
Jarmarki bożonarodzeniowe też bardzo lubię i staram się je często odwiedzać. Z tą sałatką kartoflaną jakoś nie mogę się w Święta przeprosić, na szczęście mam dostęp po polskich sklepów, które wspomagają mnie barszczem i pierogami :)
Pozdrawiam serdecznie z Monachium
Dominika
Aleksandra
24 grudnia, 2014 at 4:26 AMWitaj Dominiko! Bardzo dziękuję za komentarz :) pisząc o Niemczech zawsze staram się mieć na uwadze lokalne, w tym przypadku bawarskie, zwyczaje ale i tutaj, jak i w wielu innych miejscach Niemiec spotkałam się z rozkładaniem prezentów właśnie na stole, choć oczywiście i te tradycje „pod choinkowe” występują :) Wesołych świąt!
Joanna Elies
16 października, 2015 at 7:38 PMrzeczywiscie – do wszystkiego nalezy podchodzic wybiorczo bo Niemcy to ogromny kraj i zwyczaj prezentow na stole tez nie jest mi znany! A apropos Wigili – takze i w Polse jest zwyklym skroconym dniem roboczym – dekoracje domu lub przeddomowych gankow przewijaja sie w Niemczech przez caly rok – zimowe gwiazdki i swiatelka , poprzedzaja pomaranczowe dynie – ale podoba mi sie twoj zachwyt nad zyciem codziennym tego kraju ! :-)
Kondux
29 grudnia, 2014 at 5:23 PMCiekawie przeczytać o świętach w innym miejscu niż Polska ;) Ja w tym roku spędziłem je w Chinach i był to zupełnie zwyczajny dzień, tylko na większą kolację poszedłem (oczywiście chińską) ;)
ewa
9 grudnia, 2016 at 10:26 PMNa pasterke w Niemczech zawsze chodze. Ani w rodzinie i ani u znajomych nie ma zwyczaju kladzenia prezentow na stole…..W Wigilie Niemcy jedza tez kaczke albo raclette. Mieszkam na Bawarii! ;)
Louise
18 grudnia, 2016 at 6:01 PMŚciągnęłaś to z Internetu, przekształcając zdania tak, by nie było ordynarnego plagiatu.
Aleksandra
18 grudnia, 2016 at 6:11 PMTak tak. Ściągam informacje z innych artykułów, stworzonych dużo później niż powstawały notki. Powodzenia w szukaniu życzę. A na przyszłość patrz, kto jest autorem artykułu, który czytasz.