A pewnie, że dla wybranych! No a już z pewnością nie dla wszystkich. No bo jakże to tak? Że niby każdy może wybrać sobie dowolny język obcy i na pstryknięcie palcem zacząć się w nim komunikować? No przecież niewykonalne. Niemożliwe. Nie do zrobienia. Zgodzisz się ze mną?
Bo widzisz… ja się z tym nie zgadzam.
. Nie całkiem must have .
Moje dzieciństwo przypada na okres, kiedy to języki obce nie były jeszcze naszym ówczesnym MUST HAVE, i język angielski zaczął mi się w szkole, w pełni oficjalnie DOPIERO w czwartej klasie szkoły podstawowej. Tak. No tak, jestem stara, ale to nie o tym jest ten tekst. Użalać się będziemy kiedy indziej. I gdzie indziej ;)
Już wtedy moja Mama postanowiła przewidywać przyszłość, i zgodnie z własnym uznaniem zapisać mnie do szkoły językowej dużo wcześniej. Jeśli dobrze pamiętam, to wierszyka, który notabene pamiętam do dziś, nauczyłam się w wieku 6 lat. Czy jednak to zapisanie mnie do szkoły pomogło mi przezwyciężyć kompleks językowy, na jaki cierpi większość naszego społeczeństwa?
Tadam… Uważam, że NIE.
. Szkoła uczy, szkoła bawi .
Każdy z nas kiedyś tam zaczął się uczyć jakiegoś języka. No okeeeej, i tak wszyscy wiemy, że w większości przypadków był to angielski. Ale ale! Był to angielski nauczany w szkole, a każdy mądry wie, jak naucza języka szkoła podstawowa, liceum, czy też dzisiaj – gimnazjum. Kładzie się nacisk na gramatykę, na poprawność rozwiązywania ćwiczeń (często oczywiście gramatycznych), zamiast skupiać się na tym, czego tak naprawdę wymaga się od języka obcego – możliwości szybkiej, zrozumiałej i swobodnej komunikacji. Do tego tak jakby nikt wagi nie przywiązuje, a wypowiedzenie dwóch prostych, i ani trochę nie złożonych, zdań na maturze i otrzymanie 100% punktów niczego nie załatwia. Bo gdy nagle przekraczasz granicę swojego kraju, lub co gorsza ktoś na ulicy Twojego kraju zagada do Ciebie w nieznanym języku, spotykasz mur, o którego istnieniu nie miałeś pojęcia. Wiesz dlaczego?
Tak. Bo szkoła nie przygotowała Cię ani trochę do tej konfrontacji. Szkoła dała Ci niezaprzeczalną możliwość znienawidzenia języka obcego, jaki trudny by on nie był, bo gramatyka.
. Każdy śpiewać może, to i z gadaniem dasz radę .
Ucz się dla siebie, nie dla kogoś, i po coś. Choć owszem, motywacja jest tu wręcz wskazana, a im mocniejsza, tym szybciej do głowy wchodzi, ale zrozum, że nie trzeba być wybitnym, by móc poznać dany język. Ba! Nie tylko poznać. Można się go nauczyć! Można umieć w nim rozmawiać, można umieć pisać i nawet rozumieć ze słuchu! I to wszystko w pakiecie z chęciami.
Znam dziś 4 języki. Jedne lepiej, inne gorzej. Ale porozumiem się w każdym z nich. Czy to robi ze mnie jakiegoś szczęściarza? Człowieka wyjątkowego? Wybrańca, który nie powinien rozstawać się ze swoim darem?
Nie.
Każdy z tych języków, ile by ich nie było, wymaga olbrzymiej pracy. Pracy, którą musimy włożyć w jego poznanie samodzielnie. Tego nie kupuje się w księgarni, lub na półce w supermarkecie. Trzeba chcieć. Chcieć nauczyć się danego języka, by móc w nim normalnie funkcjonować. Do tego nie potrzeba specjalnych przegródek w mózgu. Nie ma też terminu ważności dla nas. Każdy, niezależnie od wieku, niezależnie od wykonywanej pracy i niezależnie od tego, co będą gadać Ci za uszami inni, może nauczyć się języka obcego. Bez jakichkolwiek wyjątków. Trzeba chcieć, i to na tym opiera się cała tajemna moc, jaką posiadają ludzie, którzy władają więcej jak dwoma językami.
„Boję się mówić”, „nie rozumiem co do mnie mówią”, „nie umiem się przestawić”, „jak mam zrozumieć ten język”, „ten język nie jest dla mnie”, „tyle lat tu mieszkam, i ciągle mam tyle problemów z językiem”… to tylko część tego, co piszą do mnie czytelnicy. Chodzi tu głównie o język niemiecki [bo jakby nie było, to w kraju niemieckojęzycznym obecnie mieszkam], ale nie zmienia to faktu, że te teksty tyczą się wielu innych ludzi, którzy uczą się także innych języków.
Język nie gryzie i nie boli. Nie stoi nad nami z batem, i nie tłucze nas nim za karę, że „znów” niczego się nie nauczyliśmy. Do języka potrzeba cierpliwości, samozaparcia, i jak już wspomniałam kilka razy – CHĘCI.
Język otwiera Ci drzwi. Gdziekolwiek się nie pojawisz. Gdziekolwiek nie wyjedziesz.
Ucz się dla siebie. Bez stresu i paniki.
Bo możesz.
Teksty, które mogą Cię zainteresować:
1. Język niemiecki z mojego punktu widzenia.
2. Pokochaj książki w języku obcym.
3. Czy są jakieś zasady podczas nauki języka obcego?
5. Dlaczego warto uczyć się języka niemieckiego?
6. Aplikacje do nauki języków obcych.
7. Kurs języka niemieckiego dla imigrantów.
A Ty? Pochwalisz się, jakie znasz języki?
8 komentarzy
Kasia Jeziorska
18 sierpnia, 2017 at 8:01 PMZgadzam się! Kupa pracy z przewagą kupy 😉 Sama znam angielski, niemiecki i węgierski, uczyłam się rosyjskiego, estońskiego i łaciny, a teraz przyszło mi uczyć moje dzieci polskiego jako języka obcego.
Łatwo nie jest, oj nie.
Serdeczności z zachodniej Kanady 😊
Alessandra
19 sierpnia, 2017 at 10:02 AMO! Widzisz, da się! To cudownie znać tyle języków! :)
Pozdrawiam z Niemiec :)
BusinessEnglishInPractice
20 sierpnia, 2017 at 1:21 PMJeśli chcemy naprawdę to osiągnąć, to wszystko jest do zrobienia. Wiadomo, że niektóre osoby mają większą zdolność do zapamiętywanie czy innych rzeczy. Jedna osoba nauczy się danego materiału w szybszym czasie, niż inna. Lecz nie oznacza tego, że nie mogą one osiągnąć tego samego celu :D
Ola
20 sierpnia, 2017 at 4:25 PMDokładnie tak!
Ela Grabarczyk
20 sierpnia, 2017 at 1:58 PMMyślę, że warto znać jakiś język obcy. W moim przypadku jest to niemiecki, ale wiem, że musiałabym duużo sobie przypomnieć, aby znów poczuć się w nim tak swobodnie jak kiedyś.
Ola
20 sierpnia, 2017 at 4:24 PMO! Niemiecki to jeden z moich ulubionych ;)
Anna Byczek
20 sierpnia, 2017 at 3:38 PMPrawda co piszesz :) Bez chęci, samozaparcia i cierpliwości niczego się nie nauczymy, tym bardziej języka, który trzeba stale ćwiczyć. Gratuluję znajomości 4 języków ;)
Ola
20 sierpnia, 2017 at 4:24 PMDzięki! Jak najbardziej racja – wszystko co chcemy osiągnąć wiąże się z nauką, samozaparciem i często właśnie cierpliwością :)